|
|
Majówka pracowników węgorzyńskiej podstawówki w Zakopanem
|
|
Wyjazd na 6-dniową majówkę pracowników węgorzyńskiej podstawówki do Zakopanego odbył się 28 kwietnia bieżącego roku. Wyjechaliśmy w sobotę o godz. 22 i mieliśmy do pokonania około 750km. W godzinach porannych w niedzielę dotarliśmy do 3-gwiazdkowego pensjonatu „Kubik” w Zakopanem. Stolica Tatr przywitała nas orzeźwiającym górskim powietrzem i piękną, słoneczną pogodą. Gospodarz pan Tomasz Kubik zakwaterował nas w różnych pokojach. Niektórzy z nas z okien lub balkonów mogli podziwiać ośnieżone szczyty Tatr. Zająłem pokój 2-osobowy na parterze z moim kolegą Zbyszkiem, który jest wielkim miłośnikiem podróżowania. Przygotował on cały plan tygodniowego zwiedzania Zakopanego i okolic. W czasie pieszych wycieczek zazwyczaj maszerujemy razem, ale niestety z powodu mojej nadwagi nie zawsze dotrzymuję mu kroku. Do naszego tandemu dołączyły dwie koleżanki -emerytki Wanda i Kazimiera. W niedzielę zwiedziliśmy centrum miasta, na Krupówkach z wnętrza klimatycznych restauracyjek pobrzmiewała góralska muzyka. W poniedziałek rano pomaszerowaliśmy z Kuźnic niebieskim szlakiem do schroniska „Kalatówki”. Po drodze spotykaliśmy narciarzy i snowbordzistów. W żlebach leżało jeszcze dużo białego puchu. Po południu wjechaliśmy kolejką szynową na Gubałówkę. Ze szczytu oglądaliśmy panoramę miasta i Tatry częściowo pokryte śniegiem. Poprzednio miałem okazję odwiedzić Zakopane ponad 30 lat temu i mogę ocenić, że infrastruktura miasta uległa ogromnej zmianie. Na łąkach gdzie pasły się kiedyś owce, obecnie zbudowane zostały piękne góralskie domy, pensjonaty i hotele. We wtorek rozdzieliliśmy się, ja zdecydowałem się z dwiema koleżankami na spływ Dunajcem, a Zbyszek z inną grupą wybrał się do Doliny Kościeliskiej. Do Krościenka pojechaliśmy busem. Po drodze zwiedziliśmy kościółek w Dębnie Podhalańskim z XV wieku, który został zbudowany z drewna bez użycia gwoździ. Napotkana przewodniczka opowiedziała nam o historii tego miejsca. Z ważniejszych wydarzeń zapamiętałem, że w tym kościółku modlił się król Polski Jan III Sobieski wracając z odsieczy wiedeńskiej. W tym miejscu brał ślub Janosik z Maryną, których świadkami byli Pyzdra i Kwiczoł. Przed tą świątynią znajduje się różaniec wykonany z gładkich kamieni. Po drodze widzieliśmy zaporę wodną, elektrownię i zamek w Niedzicy. Po przyjeździe do Krościenka otrzymaliśmy bilety na spływ tratwami po Dunajcu. Spływ po rzece trwał prawie 2 godziny. Płynąc podziwialiśmy piękno strzelistych, stromych Pienin. Mieliśmy okazję zaobserwować ogromne ryby płynące pod prąd w czystej, bardzo zimnej wodzie. Wsłuchiwaliśmy się w śpiew ptaków i czuliśmy miły, rześki zapach górskich kwiatów. Flisak opowiadał nam historię i nazwy poszczególnych, mijanych szczytów, a także podał informację, że w przypadku wysokiego poziomu wody w rzece czas spływu zostaje skrócony o pół godziny. W kolejnym dniu pomaszerowaliśmy z Palenicy Białczańskiej po asfaltowej drodze szlakiem -8 km do Morskiego Oka. W czasie wędrówki obserwowaliśmy na zboczach gór łaty śniegu, a obok kwitnące, fioletowe krokusy. W schronisku nad Morskim Okiem odpoczywaliśmy popijając herbatę. Tafla jeziora, pomimo wysokiej temperatury, była jeszcze pokryta lodem. Byliśmy bardzo strudzeni, więc w drodze powrotnej jechaliśmy góralskim powozem, który ciągnęły dwa konie. W czwartek pojechaliśmy busem do Doliny Chochołowskiej. W tej dolinie zobaczyliśmy krzyż upamiętniający miejsce lądowania helikoptera papieża Jana Pawła II podczas pielgrzymki do Zakopanego. Po drodze odwiedziliśmy bacówkę , w której piliśmy żentycę będącą produktem ubocznym podczas wyrobu owczego sera. Gawędziliśmy z gospodarzami chaty i zakupiliśmy u nich jeszcze ciepłe, wędzone serki. Szlak wiodący przez tę dolinę ma około 8 km długości. Na koniec wędrówki zaskoczyła nas burza z piorunami. Bardzo wystraszyłem się silnych wyładowań elektrycznych i potężnych grzmotów. Rzęsisty deszcz przemoczył nas i nie zostawił na nas suchej nitki. Małe potoczki zamieniły się w rwące rzeki. Pomimo takiej niesprzyjającej aury wróciliśmy busem do ośrodka zadowoleni i pełni wrażeń. W piątek pomaszerowaliśmy na skocznię narciarską. Wjechaliśmy kolejką linową na górę skoczni o wysokości 130m. Był to kolejny punkt widokowy na panoramę miasta. Po południu przechodząc przez Krupówki dotarliśmy do starego cmentarza w Zakopanem. Jest to miejsce spoczynki wielu zasłużonych ludzi Tatr i okolic m.in. taterników, ratowników górskich, pisarzy, artystów, społeczników, lekarzy, nauczycieli. Każdy nagrobek jest swoistym, niepowtarzalnym dziełem sztuki, którego elementy oddają charakter profesji danej osoby. Wieczorem zostaliśmy zaproszeni przez gospodarzy pensjonatu na otwarcie nowo wybudowanego, drewnianego, góralskiego szałasu. Materiał na budowę właściciele pozyskali ze swojego lasu. W centrum szałasu znajduje się piękny grill z obudową z metaloplastyki z wysokim wyciągiem kominowym. Wokół grilla ustawione zostały masywne świerkowe ławy i stoły z wyrzeźbionym napisem KUBIK. Pan Tomasz góralską gwarą opowiadał nam historię swojego życia, problemy innych górali, a także napotykane trudności w prowadzeniu działalności, pracy radnego miasta i realizacji swoich marzeń. Był dla nas bardzo serdecznym i życzliwym człowiekiem. W swoim życiu spotkałem mało tak miłych ludzi. W sobotę przed południem wyruszyliśmy w drogę powrotną wynajętym autokarem. Podróż trwała około 14 godzin i Węgorzyno powitało nas ulewnym deszczem. Moja wnuczka odwiozła mnie zmęczonego wraz z bagażami do domu. Cieszę się, że mogłem odpocząć w sposób aktywny, zwiedzić zakątek polskich gór dzięki organizacji i przedsiębiorczości dyrektora Szkoły Podstawowej w Węgorzynie, któremu składam serdeczne podziękowania. Mieczysław Kufel
|
|
|
|
|